poniedziałek, 23 października 2017

dwie lewe

Długo się zbierałem z rozpoczęciem pisania, ale w końcu się udało Data nieprzypadkowa - jedni 14 lutego się oświadczają (pozdro dla siostry która jeszcze nie wie że dziś dostanie pierścionek zaręczynowy - może kiedyś to będzie czytała), inni żenią, a ja zaczynam pisać najważniejszy pamiętnik w swoim życiu.- budżet 250k - dom na gotowo, do wstawienia mebli i zamieszkania
- w powyższe oprócz budowy wliczają się wszelkie formalności (działka, pozwolenie na budowę, przyłącza)
- jak najwięcej prac własnymi rękoma (na pewno fundament + ściany + strop, z dachem się zobaczy)
- jak najwięcej oszczędności i kombinowania (narzędzia od kumpla, cioci Zdzisi, czy nawet kochanki, , koparka za wykonanie strony itp. itd. etc.)
- czas budowy nie więcej jak 5 lat. Co prawda mam gdzie mieszkać (duży dom wielorodzinny), ale nie ma to jak u siebie

Zadanie przede mną nie proste, bo całe życie (a leci już 32 wiosna) wydawało mi się, że mam dwie lewe ręce do wszelkich robót a'la złota rączka. Z wykształcenia informatyk-matematyk (a dodatkowo manager), z reguły buduję strony i portale internetowe, a nie domy. Dlaczego porywam się z motyką na księżyc - ano znalazłoby się kilka powodów.

Jak mawia Ferdek K. po pierwsze primo - chcę stworzyć miejsce w którym będę żył, przez mam nadzieję wiele lat, własnymi rękoma, pochwalić się kiedyś dzieciom - popatrzcie to jest dom który zbudował tata.

Po drugie - nikt nie powiedział, i dopóki nie spróbuję, nie przekonam się na własnej skórze, że "profesjonalna" firma zrobi to lepiej ode mnie. Naczytałem się masę dzienników, w których inwestorzy przeklinają budowlańców. Nie znalazłem za to żadnego dziennika w którym samorób skarżyłby się na siebie. Owszem, błędów nie można uniknąć, ale swoje zdecydowanie łatwiej poprawić. Po paprochach czasami nie ma co "zbierać" Jeden warunek - być dokładnym.

Trzeci powód - całe zawodowe życie spędziłem za klawiaturą. Pracowałem w mniejszych firmach, większych, w końcu w korporacji. Cały ten czas marzyłem, żeby z sukcesem prowadzić własną firmę, a w przerwach w pracy móc wyskoczyć >z taczką na działkę i działać. Fizycznie rzecz jasna - dla zdrowia, zmniejszenia mięśnia piwnego i dobrego samopoczucia.
Projekt był wybierany przez dłuuugi czas (ale o tym później). Zdecydowaliśmy się na coś niemałego. Nie chcę się całe życie cisnąć w 70m2. Już teraz jest nas 3 (żonka, 7 letni piłkarz i ja), a jak się wybudujemy to dojdzie jeszcze Małgosia. Ważne dla nas było, żeby dom był tani i łatwy w budowie. Anita posiada wszelkie cechy spełniające nasze wymagania - 108m2 powierzchni użytkowej na parterze, poddasze do adaptacji, dach dwuspadowy, żadnych wykuszy, lukarn i innych niepotrzebnych udziwnień podwyższających koszt budowy. Dodatkowo jeden komin dla kotłowni i kominka. Cóż chcieć wiecej żeby koszty nie były za duże? Początkowo marzyłem o piwnicy, ale ze względu na zbyt duże koszty postanowiliśmy jej nie budować. Garaż musiał być głównie ze względu na kotłownię. Jak już był pojedynczy, to podwójny nie robił aż tak dużej różnicy w cenie (kilka tysięcy złociszy).
No i czwarty bardziej przyziemny - ekonomia. Budując własnymi rękoma oprócz satysfakcji zaoszczędzamy kasę. Zamierzam budować się bez kredytu, z oszczędności i hajsu z bieżących zleceń. Zlecając to jakiejś firmie ciężko byłoby osiągnąć założenie.

Dość o powodach, czas przejść do szczegółów projektu. Budujemy Anitę w wersji B z podwójnym garażem na paliwo stałe, odbicie lustrzane -

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz